Skierujmy energię na wspólne cele

Jak po skrajnie wysokich emocjach wyborczych przejść do codziennej, efektywnej pracy? Czego możemy się razem nauczyć w rzeczywistości kohabitacji? Jaką rolę może odegrać silne społeczeństwo obywatelskie? W świecie tak turbulentnym, dynamicznie się zmieniającym i „grającym twardo” nikt nie poczeka aż się wewnętrznie dogadamy i wyjdziemy z klinczu. Musimy sprawnie zabrać się za to, co strategicznie ważne, a równocześnie – możliwe do wykonania. Oto siedem drogowskazów, które mogą pomóc dobrze wykorzystać ten czas, wspólne zasoby, talenty i energię – nie tylko politykom, ale i nam wszystkim – obywatelom. | dr Jan Szomburg, Adam Leśniewicz

Drogie Kongresowiczki, Drodzy Kongresowicze, Szanowni Państwo, 

kampania wyborcza zawsze wyzwala ogromne społeczne emocje. Tym razem, mimo bardzo wysokiej frekwencji, o wyniku zadecydowała najmniejsza we współczesnej historii różnica głosów. Po tak polaryzującym i wyczerpującym emocjonalnie doświadczeniu łączy nas dziś przede wszystkim chęć odpoczynku od politycznego wzmożenia i znalezienia nadziei na przyszłość, mimo tych podziałów. 

Wybory rozstrzygnięte. Byłoby wysoce szkodliwe – zarówno z perspektywy indywidualnego zdrowia psychicznego i fizycznego, jak i dla trwałości naszej wspólnoty narodowej – gdybyśmy mieli nadal tkwić w kampanijnych emocjach, cementując podziały. Połowa Polaków nie może obrażać się na drugą połowę, nie powinna też ani odczuwać wyższości, ani czuć się gorsza. Polska to kraj nas wszystkich i każdy z nas ma prawo czuć się „u siebie”. 

Przed nami najprawdopodobniej około 1,5 roku do następnej kampanii wyborczej. Po raz kolejny będziemy funkcjonować w warunkach tzw. „trudnej kohabitacji” między obozem prezydenckim a parlamentarno-gabinetowym. W lekcjach z „demokracji w praktyce” uczestniczymy – z lepszym lub gorszym efektem od 1989 roku, ale akurat w zakresie współpracy ponad podziałami nie przerobiliśmy nawet „podstawy programowej”. Może tym razem warto wykorzystać ten czas, by się czegoś nauczyć? 

Nie możemy czekać, wzajemnie się blokować i nastawiać na to, że zasadnicze zmiany w Polsce nastąpią dopiero wtedy, gdy któreś ze spolaryzowanych stronnictw zdobędzie pełnię władzy. Biologia zna różne strategie przetrwania gatunku, ale ewolucyjnie najkorzystniejsze okazało się przystosowanie do różnych (lub zmiennych) warunków. Nie możemy ciągle popełniać tych samych błędów i oczekiwać innych rezultatów. Nie sposób walczyć z obiektywnymi uwarunkowaniami, w jakich się znajdujemy. Dlatego należy skupić się na tym, co możliwe do wykonania. Spróbujmy, mimo wszystko, dobrze wykorzystać ten czas – bo w świecie tak turbulentnym, dynamicznie się zmieniającym i „grającym twardo” nikt nie poczeka aż się wewnętrznie dogadamy i wyjdziemy z klinczu. 

Powinno nam w tym towarzyszyć siedem zasadniczych drogowskazów: 

1.  Porzućmy złudzenia – w najbliższym czasie żadna ze stron nie będzie w stanie realizować swoich najbardziej skrajnych postulatów – przede wszystkim tych światopoglądowo-ideologicznych. Polityka pełnych emocji oświadczeń, bon motów nagrywanych na Facebooku czy TikToku oraz medialnych kłótni to najczęściej zasłona dymna dla bezradności polityków w rozwiązywaniu naszych faktycznie pilnych, egzystencjalnych wręcz, problemów. Oczywiście my (obywatele), nie rezygnujmy ze swoich poglądów. Różnice w systemie wartości są zdrowe i pożądane – często chronią nas przed popełnianiem zbiorowych błędów. To naturalne i korzystne, że się różnimy – jedni z nas mają potrzebę większej autonomii i wolności, inni – solidarności i wspólnoty, a jeszcze inni – hierarchii, przynależności i szacunku dla tradycji. Od polityków wymagajmy jednak, aby zajęli się sprawami, które są w stanie rozwiązać w obecnym układzie sił, a nie polaryzowaniem i antagonizowaniem społeczeństwa. Przedmiotowe używanie najwyższych wartości jako broni, narzędzia do kontrolowania lub pozyskania lojalności drugiego człowieka jest sprzeczne z podstawowym kompasem moralnym. 

2.  Zacznijmy od własnych postaw i zachowań – każda zmiana polityczna rozpoczyna się przecież od zmiany w umysłach i sercach obywateli. Postarajmy się unikać postawy „wyznawców” tej czy innej opcji politycznej, ślepo popierających każdy postulat i każde hasło swojego obozu. Nie ograniczajmy się również do funkcjonowania wyłącznie w sferze prywatnej (demokracja starożytnych Greków nieprzypadkowo określała osoby niezainteresowane sprawami społecznymi jako idiotes, dostrzegając ich destrukcyjny wpływ na siłę wspólnoty politycznej). Potrzebujemy obywateli, którzy czują się w swoim państwie silni, podmiotowi i oczekują od władzy postawy służebnej. Patrzą uważnie na ręce każdej władzy, opowiadają się po stronie wspólnych dla wszystkich „reguł gry” – zasad podstawowych znajdujących odzwierciedlenie zarówno w systemie prawnym, jak i dobrych obyczajach (kulturze politycznej). 

3.  Skupmy się na sprawach systemowo ważnych – między konkretami a ogólnymi narracjami symbolicznymi istnieje jeszcze jedna sfera – strategii i polityk publicznych, kształtowania instytucji i mechanizmów działania państwa – ogólnie rzecz biorąc: obszar rozwiązań systemowych. To przestrzeń najtrudniejsza do zaprezentowania w kampanii wyborczej, ale z różnych form manifestowania społecznych oczekiwań (np. marszy, wieców, spotkań) oraz licznych badań opinii publicznej można dość precyzyjnie odczytać, jakich instytucji i reguł gry oczekują dziś Polacy. Gdy instytucje publiczne spełniają pozytywną rolę, koordynując i ukierunkowując współpracę i rozwój – narody stają się silniejsze. Jeśli natomiast mają grabieżczy charakter lub są systemowo niewydolne i jedynie absorbują wartość wypracowaną w gospodarce – zaufanie do państwa słabnie, a problemy narastają. Sytuację kohabitacji możemy wykorzystać do eliminacji czynników sprawiających, że rozwój Polski postępuje „pomimo” lub wręcz „wbrew” instytucjom i systemowi. Zdolność do aktywizacji wszystkich naszych zasobów, talentów i energii to kluczowy potencjał wobec wyzwań, z którymi mierzy się cały zachodni świat. Szansą może być chociażby kwestia deregulacji, która pojawiła się w kampanii i ujawniła potencjał konsensusu ponad podziałami. Podobnymi tematami mogłyby być: dostępność transportowa (bardziej wieloośrodkowy i inkluzywny rozwój kraju) czy polityka mieszkaniowa. 

4. Wsłuchajmy się w młode pokolenie, które nie chce zawłaszczania Polski przez elity władzy – niezależnie od jej politycznych barw. Młodzi (zwłaszcza z pokolenia Z) chcą władzy służebnej i efektywnej – zdolnej do rozwiązywania współczesnych problemów, zapewniania wysokiej jakości usług publicznych po racjonalnym koszcie. Oczekują tworzenia nowych szans, a nie zamiany jednych układów na inne. Nie rozumieją, po co politykom tyle symbolicznych rytuałów dodających władzy blasku (gale, wręczanie nagród, pozbawione treści konferencje). Młodych ten „blask” nie wabi – wręcz irytuje. Koniec końców, jeśli nie stworzymy takiego państwa, i takich warunków do życia, które młodzi obywatele uznają za cenne i warte obrony, trudno oczekiwać, że nie tylko zostaną w kraju, ale też będą chcieli go rozwijać i bronić. 

5. Szukajmy konsensusu tam, gdzie się da – szczególnie starajmy się go utrzymać w sprawach, które dotąd zasadniczo udawało się wyłączyć z najgorętszych sporów politycznych. Jako obywatele musimy jasno wymagać od elit (i głośno to artykułować), że bezpieczeństwo i odporność państwa – modernizacja i apolityczność armii, cyberbezpieczeństwo, ale też np. mądra i całościowo zaprojektowana transformacja energetyczna (ceny prądu, dostępność zielonej energii itd.) – to obszary, w których możemy różnić się co do szczegółów, ale kierunek musi być wspólny. Podobnie w przypadku wspierania suwerenności Ukrainy (wraz z zachodnimi sojusznikami) i zdecydowanego sprzeciwu wobec neoimperialnej polityki Rosji. 

6. Patrzmy dalej niż krok do przodu – mimo relatywnie dobrej kondycji i ogromnego rozwoju, nasz kraj czekają trudne czasy – zarówno z powodu zewnętrznych turbulencji, jak i obiektywnych czynników wewnętrznych (np. potężnego kryzysu demograficznego, który coraz mocniej będziemy odczuwać). Aby sprostać tym wyzwaniom Polska powinna być dojrzała i mądra, a zarazem efektywna i elastyczna. Odpowiadając na rosnące aspiracje społeczne, musimy pozostać konkurencyjni – bez silnej gospodarki nie znajdziemy finansowania dla inwestycji infrastrukturalnych, projektów społecznych czy obronnych. Wyrażajmy jasno swoje oczekiwania, ale pamiętajmy, że od samych deklaracji ważniejsza jest zdolność zapewnienia finansowania na rzecz tych nowych celów – czyli optymalizacji całego systemu w taki sposób, by móc osiągać „więcej za mniej”. 

7. Nie dajmy już odebrać sobie naszej siły – niezależnie od poglądów, poprzez liczny udział w kolejnych wyborach pokazaliśmy, że jesteśmy aktywną i podmiotową wspólnotą obywateli. Ten trend należy utrzymać, a nawet wzmacniać – poprzez jeszcze szersze włączanie się w inicjatywy lokalne (konsultacje społeczne, budżety partycypacyjne itd.) oraz korzystanie z możliwości zgłaszania uwag w procesie legislacyjnym. Pilnujmy, aby władza nie ograniczała pola naszego oddziaływania. Na każdym poziomie, od lokalnego, poprzez regionalny aż po centralny, nasz głos powinien być słyszalny i brany pod uwagę na bieżąco, nie tylko w momencie wyborów. Obywatelska aktywność to najlepszy bezpiecznik wobec nadużyć władzy. Każdej władzy. 

Z najlepszymi pozdrowieniami i wyrazami szacunku

dr Jan Szomburg
Przewodniczący Rady Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową
Inicjator Kongresu Obywatelskiego

Adam Leśniewicz
Dyrektor Kongresu Obywatelskiego

Na górę
Close