Rola prawdy w biznesie
W dobie pandemii koronawirusa, kiedy wiele płaszczyzn dotychczasowego, znanego nam ładu społeczno‑gospodarczego jest wywracanych do góry nogami, jedna wartość pozostaje niezmienna – to idea prawdy. Jest to szczególnie widoczne w świecie biznesu. To nie dziwi – aby móc efektywnie funkcjonować, biznes potrzebuje prawdy. W tym sektorze jednak od zawsze obecna jest też nieprawda – pod postacią m.in. fałszu, manipulacji czy niedopowiedzeń. W jaki sposób biznes może się przed nią chronić? Dlaczego nie wystarczy do tego tzw. przemysł prawdy? Jaka powinna być w tej „układance” rola państwa? I – wreszcie – czy prawda w biznesie nie zostanie niebawem zastąpiona przez cyfrową pewność?
Zmiany klimatu – skończmy polemizować, zacznijmy działać
Cały świat został dziś sparaliżowany przez pandemię koronawirusa. Widzimy już, że w obliczu niebezpieczeństwa, jesteśmy skłonni do radykalnych zmian swoich przyzwyczajeń, do ograniczenia swojego komfortu życia, ba! – nawet wolności. A co jeśli pandemia jest dla ludzkości przestrogą? Przestrogą, że powinniśmy słuchać głosu nauki – która wielokrotnie ostrzegała przed możliwością wybuchu pandemii i wskazywała na konieczność proaktywnego poczynienia przygotowań. Przestrogą, żebyśmy myśleli długoterminowo, zapobiegając zawczasu problemom, które, gdy już wybuchną, wystawią nam słony rachunek za brak odpowiedzialności. Przestrogą, żebyśmy wzięli się za ochronę klimatu, by zapobiec katastrofalnym – wielokrotnie przewyższającym skutki pandemii – konsekwencjom globalnego ocieplenia. Przecież, by tego dokonać, nikt od nas nie wymaga izolacji i zamykania się w domach – wystarczy ograniczyć emisje z transportu, wykorzystywać odnawialne źródła energii, nie używać plastiku itd. To, co do niedawna było dla nas „aż”, dziś coraz bardziej wydaje się „tylko”.
Po co nam wolność słowa w czasie pandemii?
Chroniąc się przed wirusem, pozwalamy władzy na dokonywanie radykalnych obostrzeń, związanych np. z ograniczeniem możliwości poruszania się czy spotykania. Logika jest prosta: oddajemy część swojej wolności, a w zamian otrzymujemy zwiększoną „dawkę” bezpieczeństwa. Nie dajmy sobie jednak odebrać wolności słowa – w czasach kryzysu jest ona wartością wręcz niezbędną. Dlaczego?
Poukładać siebie, Polskę i świat na nowo
Przed wybuchem epidemii coraz bardziej powszechne było przekonanie, że z tym światem coś jest nie tak, że potrzebne są wielowymiarowe i głębokie zmiany. Mimo to dziś, chroniąc się przed wirusem i żyjąc w czasowym zawieszeniu, wielu z nas wyraża pragnienie, by móc jak najszybciej do tego „starego” świata powrócić. Wszak powrót do „normalności” – nawet jeśli niespokojnej, pulsującej, często frustrującej – zawsze koi. Może jednak warto wykorzystać czas, w którym się znajdujemy na to, by zastanowić się nad tym jak na co dzień żyjemy, co tak naprawdę oznacza nasza „normalność”? Na początek wystarczą proste pytania: dlaczego myślę, tak jak myślę, dlaczego robię to, co robię. Wraz z refleksją nad „normalnością” powinna się pojawić chęć zmian. To olbrzymi potencjał do wykorzystania – możemy stać się kreatorami nowej rzeczywistości wokół nas, a suma naszych indywidualnych zmian uczyni Polskę i świat innymi, lepszymi.
Dzielność mentalna
Dziś wszyscy potrzebujemy dzielności mentalnej. Musimy jakoś wewnętrznie zaakceptować to, że ta pandemia nas dotknęła. Że jedni z nas aktywnie walczą (jak lekarze, pracownicy służb porządkowych, urzędnicy, samorządowcy), a inni muszą się chronić. Że pozostanie w domu to często najwyższy wymiar solidarności z tymi, którzy muszą wykonywać swoją pracę.