Zachować podmiotowość w erze robotów

W dobie postępującej optymalizacji i automatyzacji pracy, ludzie coraz częściej bywają postrzegani i traktowani jako pojedyncze trybiki wchodzące w skład większej machiny. Liczy się tylko maksymalna efektywność podejmowanych przez nich działań oraz posiadane kompetencje. A co z ich podmiotowością i sprawczością? Czy w erze robotów będzie jeszcze dla nich miejsce? W czym maszynom nigdy nie uda się zastąpić człowieka?

Nowy paradygmat pracy

Jeszcze kilkanaście lat temu wizja współpracy człowieka z tzw. „sztuczną inteligencją” była fantazją rodem z filmów science fiction. Steven Spielberg – za swój wizjonerski obraz pt. AI – otrzymał w 2002 roku Oscara w kategorii efekty specjalne. Dziś już wiemy, że inteligentne technologie, które towarzyszą nam w wielu obszarach życia, nie muszą wcale przybierać formy humanoidalnych obiektów rodem z odległej galaktycznej przyszłości, a ich obecność może być praktycznie niezauważalna dla „zwykłego człowieka”.

Jak pokazują badania Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR), na świecie pracuje dziś ponad 2,7 mln robotów przemysłowych, a współczynnik robotyzacji w sektorze produkcji wynosi 113 maszyn na 10 000 pracowników (prym niezmienne wiedzie Singapur ze wskaźnikiem 918). W Polsce proces automatyzacji przemysłu nie zwalnia tempa – w 2019 roku zajęliśmy 14. miejsce w rankingu sprzedaży robotów fabrycznych, a dziś możemy się poszczycić prawie 16 tysiącami robotów przemysłowych, które zasilają między innymi takie sektory gospodarki, jak branża motoryzacyjna, przemysł elektroniczny czy metalurgia.

Postępujące procesy datafikacji, automatyzacji i robotyzacji, które dodatkowo przyspieszyły w dobie związanych z pandemią lockdownów, diametralnie redefiniują paradygmat pracy w świecie rewolucji przemysłowej 4:0. Eksperci Ernst & Young wskazują na trzy główne megatrendy, które zdeterminują kształt rynku pracy w niedalekiej przyszłości – są to: rozwój GIG Economy, która do 2025 r. obejmie prawie 15 proc. pracowników w skali całego globu, znaczący spadek lojalności pracowników do pracodawcy przy jednoczesnym wzroście oczekiwań (nie tylko finansowych) oraz globalizacja talentów, czyli odejście od idei zatrudniania na całe życie, na rzecz dynamicznego i optymalnego dopasowywania odpowiednich specjalistów do odpowiednich stanowisk (w danym czasie).

Mówimy więc o rewolucyjnych zmianach prowadzących do znaczącego uelastycznienia modeli biznesowych, w tym upowszechnienia pracy hybrydowej, rozwoju gospodarki zadaniowej, opartej na pracy projektowej i platformizacji zadań, a także rozszczepieniu miejsc pracy, outsourcingu i – co kluczowe – dematerializacji pracy oraz jej efektów.

W kierunku depersonalizacji?

Pod wpływem nasilającego się imperatywu racjonalizacji i formalizacji rynku pracy oraz implementacji naukowych zasad zarządzania w strukturach nowoczesnego systemu dochodzi – zdaniem niemieckiego filozofa i socjologa, Jurgena Habermasa – do ograniczenia sprawczości jednostek, „zawężania zakresu swobody podejmowanych działań i decyzji”, a przez to „neutralizacji” i „depersonalizacji” istoty wykonywanej pracy. Na żarłocznie kapitalistycznym rynku „coraz większe znaczenie w uzyskiwaniu statusu zawodowego przypada tym elementom ról zawodowych, które nie są związane z pełnionymi funkcjami”, ale z posiadanymi kompetencjami. Dyskusja o tym, jakie konkretne umiejętności muszą zdobyć pracownicy, by móc efektywnie odnaleźć się na rynku pracy w dobie postępującej transformacji cyfrowej, trwa zresztą od kilkunastu już lat. W głosach ekspertów wybrzmiewa konieczność doposażenia jednostek w pakiet wymaganych umiejętności, których określony i znormalizowany poziom zaawansowania stanie się w niedługim czasie standardem oczekiwań zawodowych.

Ten swoisty „fetyszyzm kompetencyjny” podtrzymuje wizję odpersonalizowanego podmiotu, przenosząc punkt ciężkości w refleksji o miejscu jednostki w świecie transformacji cyfrowej na konieczność obudowania jej zapleczem umiejętności i dyspozycji, które pozwolą pracownikowi sprostać wymogom rynku. Jak pisze Krzysztof Świrek – „wnętrze człowieka i jego zdolność myślenia – locus wolności dla całej tradycji klasycznej filozofii podmiotu – jako sfera sprowadzona [zostaje – przyp. J.P.] do urzeczowionych kompetencji”.

Technokratyczne, uprzedmiotowione myślenie o pracowniku pomija dwa kluczowe, powiązane ze sobą aspekty namysłu nad istotą ludzkiego bycia w świecie, tj. podmiotowość i sprawczość. Kartezjańska idea podmiotu, subiectum, zasadza się na myśleniu (cognitare). Cogito ergo sum – znaczy myślę, więc jestem. Ego sum, ego existo – jestem, istnieję, tak długo, jak mogę być podmiotem moich aktów myślenia. Innymi słowy – gdy przestaję się zastanawiać i urefleksyjniać – zaciera się sens mojego istnienia tu i teraz. W dobie rewolucyjnych zmian technologicznych i konieczności adaptowania się do coraz bardziej wyśrubowanych wymogów rynku pracy często zapominamy o namyśle nad sobą samym/samą, o byciu podmiotem i przedmiotem swoich własnych refleksji. Gorliwe wykonywanie obowiązków związanych z rolą swoistego trybika w machinie rynkowej, wynikające z usilnej próby utrzymania się na fali cyfrowego tsunami, może prowadzić do stopniowego ograniczenia istoty naszego człowieczeństwa, poprzez wyparcie refleksyjności przez imperatyw maksymalizacji efektywności podejmowanych działań.

Gorliwe wykonywanie obowiązków związanych z rolą swoistego trybika w machinie rynkowej, wynikające z usilnej próby utrzymania się na fali cyfrowego tsunami, może prowadzić do stopniowego ograniczenia istoty naszego człowieczeństwa, poprzez wyparcie refleksyjności przez imperatyw maksymalizacji efektywności podejmowanych działań.

Obok myślenia, drugą antropologiczną koniecznością warunkiem) istnienia gatunku ludzkiego jest działanie w świecie społecznym. Dzięki swojej sprawczej eksternalizacji (agency) jednostki mogą nie tylko realizować własne potrzeby, ale też wpływać na innych i współtworzyć szerszą sieć relacji społecznych. Człowiek działający (homo agens) powołuje do życia nowe wartości i sensy, współdzielone wraz z innymi członkami społeczności. I choć coraz częściej przypisuje się dziś tak rozumianą sprawczość także maszynom i robotom (w myśl Latourowskiej koncepcji Actor­‑Network­‑Theory), tym, co wyróżnia ludzką eksternalizację na tle całości „dziania się” w świecie jest jej intencjonalność i zdeterminowanie, czyli krytyczna analiza związków przyczynowo­‑skutkowych. Z czasem jednak i ta pozorna przewaga zostanie zniwelowana przez samodoskonalące się systemy oparte na rozwiązaniach machine learning, które – dzięki coraz lepszym korpusom danych źródłowych – będą w stanie przy podejmowaniu decyzji w ułamku sekundy przeanalizować wszystkie istniejące alternatywy.

Czyżby ziszczał się właśnie najczarniejszy sen homo oeconomicusa? Jak pozostać myślącym, działającym podmiotem ludzkim w erze robotów?

Pozostać człowiekiem w erze robotów

Potrzebę namysłu nad podmiotowością człowieka w obliczu postępujących zmian technologicznych widać wyraźnie w przesunięciu kompetencyjnym, o jakim piszą dziś badacze w kontekście przyszłości rynku pracy. Wśród umiejętności niezbędnych do utrzymania się na stanowiskach, wskazywane są, rzecz jasna, kompetencje poznawcze i techniczne (wśród których wymienia się kluczowe dziś umiejętności cyfrowe), ale z coraz większą siłą podkreśla się rosnącą wagę kompetencji społecznych, w tym otwartość na pracę w różnorodnych zespołach wykorzystujących technologie z obszaru sztucznej inteligencji.

Wśród umiejętności niezbędnych do utrzymania się na stanowiskach – obok kompetencji poznawczych i technicznych – z coraz większą siłą podkreśla się rosnącą wagę kompetencji społecznych, w tym otwartość na pracę w różnorodnych zespołach wykorzystujących technologie z obszaru sztucznej inteligencji.

W tym duchu, w raporcie OECD dotyczącym wizji rynku pracy w 2030 roku, wskazano wprost trzy dodatkowe kompetencje transformatywne, które – obok dotychczas artykułowanych umiejętności społecznych – dadzą (szczególnie młodym) pracownikom poczucie odpowiedzialności i świadomego współtworzenia ekosystemu pracy. Są to: sprawność tworzenia nowych wartości, czyli innowacyjność i twórcze podejście do wykonywanych zadań, zdolność do godzenia napięć i rozwiązywania dylematów, szczególnie istotna w pracy projektowej w systemach agile­­‑owych, oraz umiejętność brania odpowiedzialności za swoją rolę w zespole i szerszym ekosystemie, co wymagać będzie podstaw dojrzałości intelektualnej i moralnej.

Zastrzyk kompetencyjny ma więc skutecznie wzmocnić pozycję jednostki ludzkiej na rynku pracy, jednak bez uprzednio ugruntowanej podmiotowości i sprawczości – człowiek nie zdoła wytrwać w konkurencji z maszyną. Jak słusznie konstatuje Krzysztof Nowak – cenna wydaje się „możliwość zdystansowania się od sposobu traktowania pracownika jako pasywnego „obiektu” (…) na rzecz trójwymiarowego ujęcia pracownika jako aktywnego podmiotu, który w przypadku granicznym ma możliwość formułowania rozmaitych alternatyw, przekonywania do nich zainteresowanych, a następnie dokonywania wyboru”.

W świecie relacji zapośredniczonych przez nowe technologie cyfrowe, w których równymi partnerami interakcji stają się aktorzy nie‑ludzcy, czyli m.in. roboty i technologie bazujące na rozwiązaniach z zakresu AI, warto objąć szczególnym namysłem i troską ideę podmiotowości człowieka. Stawianie istoty ludzkiej w jednym szeregu z wytworami postępu technologicznego, czyli de facto produktami ludzkiej sprawczości, może bowiem prowadzić do zatarcia przymiotów konstytutywnych dla naszego gatunku, czyli cech, które wyróżniają nas z porządku zwierząt.

Stawianie istoty ludzkiej w jednym szeregu z wytworami postępu technologicznego, czyli de facto produktami ludzkiej sprawczości, może prowadzić do zatarcia przymiotów konstytutywnych dla naszego gatunku, czyli cech, które wyróżniają nas z porządku zwierząt.

Eksperci z OECD mają na to swoją receptę – „aby poradzić sobie z nowością, zmianą, różnorodnością i niepewnością, jednostki myśleć muszą umieć samodzielnie, a pracować – grupowo”. Zarówno działanie, intencjonalne i zdeterminowane, jak i myślenie – w tym szczególnie ważne – auto­‑urefleksyjnienie, mogą więc stanowić pierwszy krok do zachowania podmiotowości i człowieczeństwa w erze coraz bardziej „ludzkich” robotów.

Artykuł ukazał się w Pomorskim Thinkletterze nr 4/2021. Kompletne wydanie w postaci pliku pdf można pobrać tutaj.

Wydawca

logo IBnGR

Partnerzy

Samorząd Województwa Pomorskiego                    Miasto Gdańsk                    Pomorski Fundusz Rozwoju sp. z o.o.                    Maritex

Na górę
Close