Miasta – czy wszystko na sprzedaż?

Sprawozdanie z sesji:
Miasta umierają. W sensie politycznym. Zbyt duże wycofanie się państwa i oparcie na logice kapitału może doprowadzić do całkowitego zaniku wspólnoty – to podstawowe wnioski płynące z sesji poświęconej przyszłości miast, odbytej w ramach III Pomorskiego Kongresu Obywatelskiego „Razem wobec kryzysu i przyszłości”.

Śmierć Polis

„Do kogo należy miasto?” ponawia dramatyczne pytanie dr Krzysztof Nawratek, autor m.in. książki „Miasto jako idea polityczna”. Polis w klasycznym, artystotelowskim pojęciu już nie istnieje. Idea, w której określona grupa sprawuje wspólnie władzę nad wyznaczoną przestrzenią, umarła, ponieważ coraz trudniej wskazać tę polityczną, samozarządzającą sobą wspólnotę. „Uwiąd władztwa to dramat współczesnego miasta – mówi Nawratek. – Nie wiemy, kto podejmuje decyzje o regułach tu panujących”.

Esencją tradycyjnego miasta były przestrzenie publiczne. Nawratek dzieli określa jej dwa wymiary: polityczny i społeczny. Przestrzeń polityczna to miejsce, w której obywatele podejmują określone decyzje, zmieniają zasady gry. W przestrzeni społecznej poprzez spotkania i nawiązywanie nowych kontaktów budowany jest kapitał społeczny. Zanik wspólnot prowadzi do upadku przestrzeni publicznych i zastępowaniu ich przestrzeniami komercyjnymi. Przestrzenie publiczne współczesnych miast, powstające place, pasaże czy parki, często mają jedynie charakter rozrywkowy, nie polityczny. Następuje rozpad struktury miasta i prywatyzacja przestrzeni publicznych. Według Nawratka, zanik wspólnoty politycznej prowadzi do zaniku wszelkiej wspólnoty, a zbyt duże wycofywanie się państwa może doprowadzić do „odspołecznienia”. Niepowodzeniem kończą się również próby odbudowy wspólnot lokalnych, gdyż coraz mniej łączy ludzi sąsiadujących ze sobą. Nawratek zwraca uwagę, że narzędziami urbanistycznymi nie da się przeprowadzić reintegracji przestrzeni miejskiej. Problem jest przede wszystkim społeczno-ekonomiczny, dopiero w dalszej kolejności przestrzenny. Dlatego według architekta należy odzyskiwać miasta jako ideę polityczną, jako samozarządzające sobą, integralne organizmy. Przyszłość miast zależy od tego, jak ludzie zorganizują swoje życie jako wspólnoty w przestrzeni. Nie programy społeczne, ale polityka jest według Nawratka drogą ratunku dla miast.

Miasto jako „enterprise”

Tymczasem samorządy coraz częściej rezygnują z twardego negocjatora tam, gdzie chodzi o interesy publiczne. To wyniki ekonomiczne są najczęściej jedynymi wskaźnikami sukcesu. Miastami zaczyna rządzić logika kapitału. Jak podkreśla dr Mariusz Czepczyński, z Katedry Geografii Ekonomicznej Uniwersytetu Gdańskiego, miasta przestają być Polis, a stają się przedsiębiorstwami. Regulacje wprowadzane przez samorząd w przestrzeniach publicznych w wielu wypadkach nie różnią się znacząco od regulacji obowiązujących w przestrzeniach centrum handlowego. „Celem przedsiębiorstw jest generowanie zysków, tymczasem w miastach zyski powinny być jedynie narzędziem, a nie celem samym w sobie” – podkreśla Czepczyński.

W miastach dominuje neoliberalna polityka cedowania miejsc na prywatnych przedsiębiorców. Tymczasem społeczeństwo potrzebuje przestrzeni publicznych jako niezbędnego elementu życia i wymiany, to wartość dodana miast, walor który powoduje, że stają się one atrakcyjne do życia. „Dlaczego więc nie może nimi zarządzać dobry, komunalny właściciel? Jeżeli miasto nie weźmie odpowiedzialności za przestrzenie publiczne, wyprowadzimy się, tam, gdzie żyje się lepiej, gdzie są przestrzenie do spotkań, przestrzenie rekreacji. Krajobraz kulturowy miast mówi bardzo wiele zarówno o samorządach, jak  i obywatelach. O tym, czego oczekujemy i ile byliśmy w stanie zażądać.” – mówi geograf.

Czy miasto na sprzedaż?

„Miasto może nie jest produktem, ale na pewno jest wystawiane na sprzedaż” – zauważa Marcin Kapuściński, Prezes Zarządu Oliwskiej Grupy Konsultingowej. Obywatele konsumują współczesne miasto jako miejsce spędzania wolnego czasu, jako miejsce pracy i usług. Instytucje i przedsiębiorstwa publiczne traktują miasta jako miejsce czerpania usług prawnych i reklamowych. Miasto-produkt służy również jako przestrzeń komunikacji i spotkań.

W obronie przestrzeni komercyjnych staje Sergiusz Gniadecki, Prezes Allcon Investment sp. z o.o. S.K.A. Zarówno w przestrzeni prywatnej, jak i w publicznej według Gniadeckiego po pierwsze przykładana jest uwaga do wykreowania przyjaznej atmosfery, po drugie w obu przypadkach pojawia się kwestia odpowiedzialności za reguły i zasady funkcjonowania przestrzeni, po trzecie istotną rolę odgrywa bezpieczeństwo i zachowanie prawa do prywatności, po czwarte wszędzie zachodzi dysonans pomiędzy świadomością społeczną i indywidualną.

Przestrzeń publiczna „dziadzieje”?

Według dr Marty Smagacz-Poziemskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego trzy aspekty decydują o tym, że przestrzeń publiczna współczesnych miast „dziadzieje”. Po pierwsze następuje degradacja, prywatyzacja i komercjalizacja przestrzeni publicznych. Po drugie decyzje władz samorządowych są często podejmowane bez konsultacji z mieszkańcami. Po trzecie społeczności organizują się jedynie w grupach protestu, a dominują zagrażające postawy „obywatela gapowicza”, nie odczuwającego odpowiedzialności za otaczającą rzeczywistość oraz „obywatela konsumenta”, traktującego miejsce zamieszkania jako produkt i ograniczającego się jedynie do „używania” określonej przestrzeni. „Z jednej samorządy bardzo powoli uczą się efektywnego zarządzania przestrzenią, z drugiej strony przedsiębiorstwa bardzo szybko uczą się symulować przestrzeń publiczną” – podkreśla Smagacz-Poziemska.

Skutkiem „dziadzienia” przestrzeni jest przede wszystkim, jak podkreśla architekt Andrzej Baranowski, prof. Politechniki Gdańskiej, pogarszająca się jakość życia mieszkańców. Dobrze funkcjonujące przestrzenie powinny doprowadzać do spotkań, pobudzać do uczestnictwa w życiu społecznym. Tymczasem mieszkańcy coraz częściej szukają poczucia bezpieczeństwa zamykając się w tzw. gated communities, co według profesora jest największą tragedią miast. Szukając szczęścia uciekają w stereotyp prestiżu, podczas gdy łacińskie præstigiare oznacza jedynie udawanie czy oszukiwanie.

Jednocześnie, jak zauważają uczestnicy sesji, władze przestają dostrzegać w przestrzeniach publicznych ich edukacyjną funkcję. Wysoka jakość przestrzeni publicznych może wychowywać wrażliwe estetycznie społeczeństwo. „Świadome kształtowanie przestrzeni miejskiej jest ważniejsze niż bezrefleksyjne tworzenie miejsc w tej przestrzeni.” – podkreśla prof. Maria Mendel z Uniwersytetu Gdańskiego.

Przestrzeń jest zaśmiecana i zawłaszczaniu ulega prawo do niezakłóconego widoku. „Nie ma narzędzi, które by nas broniły przed agresją i gwałtem reklam. Jaka jest możliwość ochrony estetycznej miejsc? Czy kategoria estetyki może wystąpić w prawie?” – pyta Sławomir Kitowski z Towarzystwa Przyjaciół Orłowa.

Odpowiedzialność za miasto

„Bez względu na to co myślimy na temat miasta, wszyscy jesteśmy za to miasto odpowiedzialni. Jako obywatele powinniśmy się zastanowić dla jakich wartości jesteśmy gotowi wyzbyć się korzyści  – mówi dr Małgorzata Dymnicka z Katedry Urbanistyki i Planowania Regionalnego Politechniki Gdańskiej – Problem zaczyna się za drzwiami przestrzeni prywatnej. Otwórzmy drzwi naszego mieszkania i spróbujmy wziąć odpowiedzialność za przestrzeń publiczną.”

Jak zauważa dr Katarzyna Rozmarynowska z Politechniki Gdańskiej, Gdańszczanie już w XVIII wieku mieli prawo do tzw. „widoku”, a sąsiad nie mógł zrobić czegoś wbrew mieszkańcom. Miasto nie powinno się wycofywać ze współdecydowania o przestrzeni miast, należy zwiększać zarówno wolę polityczną, jak i poziom obywatelskości. „W neoliberalnych miastach dominuje przeświadczenie, że miastem rządzą eksperci, władze nie dostrzegają potencjału mieszkańców” – podkreśla Lidia Makowska, prezes Stowarzyszenia Kultura Miejska.

Według Pawła Adamowicza, Prezydenta Miasta Gdańska, aktywność mieszkańców jest często niewystarczająca. „Zauważam słabość elit lokalnych, zanik komunikacji między środowiskami, brak uczestnictwa w debatach publicznych, pewien społeczny bezruch społeczny. A jednak wspólnota zakłada, że każdy obywatel powinien być obywatelem aktywnym, dlatego warto się czasem zastanowić, co my możemy zrobić dla własnego otoczenia.” – apeluje prezydent, jednocześnie podkreślając, że wszyscy dorośli obywatele miasta powinni współdecydować o przestrzeni miasta, ponieważ wszyscy wspólnie tworzą samorząd terytorialny.

Magdalena Szałachowska

Na górę
Close