Prawdziwe wartości edukacji – sprawozdanie z sesji

„Kiedy tworzysz plany na jeden rok, zasiej zboże
Kiedy tworzysz plany na 10 lat, posadź drzewa
Kiedy tworzysz plany na całe życie, kształć ludzi”

Guanzi

Powyższym cytatem rozpoczął sesję edukacyjną prof. Piotr Dominiak – moderator sesji. Krytykujemy system, ale nie myślimy o tym, co my sami możemy dla tego systemu zrobić? Co jest zadaniem oświaty – czy zwiększyć czy zmniejszyć różnice między uczniami? Co zrobić, żeby chcąc kształcić jak najwięcej osób, nie zgubić talentów?

Pierwszy panelista, prof. Tomasz Szkudlarek nawiązał do 3 sprzecznych niejako ze sobą podejść do celów edukacji:

  1. transmisja kulturowa – czyli budowanie tożsamości, pamięci kulturowej
  2. rozwój indywidualny
  3. funkcja zmiany społecznej

Te 3 podejścia stoją w sprzeczności wobec siebie – inne są relacje i wiedza w każdym z podejść. Dochodzi jeszcze jedna funkcja – promowania rozwoju gospodarczego.
Które z podejść wybrać? Czy musimy wybierać?

Bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie, jak będzie wyglądać będzie praca w 2030 r. i co z tego wynika dla edukacji. Dziś stoimy w obliczu kryzysu i niedokończonej reformy szkolnictwa zawodowego. Nie wiadomo, jak długo kryzys potrwa. Musi nastąpić przeorientowanie – rola zawodu zanika, praca w przyszłości nie będzie związana z zatrudnieniem sensu stricto. Musimy nauczyć się:

  • samoorganizacji
  • samorealizacji
  • samowystarczalności

Powrót do korzeni – ekonomia (gr.) – to nauka o gospodarowaniu. Zatem wracamy do korzeni.

Kolejny panelista, pan Adam Krawiec skupił uwagę słuchaczy na badaniach PISA i na najważniejszych w systemie edukacji – kompetencjach kluczowych. Kompetencje kluczowe to:

  • komunikacja w j. ojczystym
  • komunikacja w j. obcych
  • kompetencje matematyczne i podstawowe zdolności naukowo-technologiczne
  • kompetencje związane z wykorzystaniem nowych technologii
  • umiejętność uczenia się przez całe życie
  • przedsiębiorczość
  • kompetencje interpersonalne i obywatelskie
  • kultura ogólna

Szkoła ma pomagać w kształceniu kompetencji kluczowych. Na ile zalecenia UE są przez Polskę realizowane? Polscy uczniowie radzą sobie dobrze w umiejętnościach teoretycznych, jednak nie mają kontaktu z wiedzą poznawczą, nie doświadczają. Trudniej wypadają w kompetencjach, których przyswojenie wykracza poza czysto szkolną rzeczywistość.

Jednak pamiętajmy, że system oświaty stwarza możliwość kształcenia kompetencji kluczowych ale system oceny szkół i nauczycieli – edukację w tym zakresie wyklucza. To paradoks ale rzeczywistość, z którą zmagają się polscy nauczyciele. Uczyć według własnego uznania czy uczyć „na test”?

Kolejny panelista, Kamila Siwak, odniosła się do funduszy strukturalnych i możliwości finansowania przedsięwzięć edukacyjnych z programów pomocowych UE. Wyraziła opinię, że coraz więcej jest ciekawych wniosków o dofinansowanie ze strony nauczycieli, którzy wychodzą poza przysłowiową sztampę, jednak nadal bardzo dużo problemów w regionie pozostaje nierozwiązanych, jak np. mała liczba przedszkoli czy problem edukacji na wsi.

Niezwykle ciekawym głosem w dyskusji był głos Młodego Pokolenia – pani Alicji Sadownik, która przytoczyła wyniki najnowszej „Diagnozy Szkolnej”:

  • polscy uczniowe są samotni w szkole
  • testy wyłączają w nich myślenie, zabijają naturalną ciekawość świata
  • uczniowie nie chcą pracować w grupie, gdyż nie widzą sensu, skoro ich kompetencje oceni test wg określonego z góry klucza.

Na zmiany systemowe musimy, niestety jednak poczekać. Warto, więc poszukać rozwiązań w sferze społecznej. Takim rozwiązaniem jest włączenie dorosłych Pomorzan w wyrównywanie szans edukacyjnych dzieci. Taki apel został ogłoszony na Pomorskim Kongresie Obywatelskim. Dorosły osobiście zaangażowany w edukację dziecka wspiera najlepiej jego ścieżkę rozwoju. Dzieciom z biednych rodzin trzeba zabezpieczyć czas i przestrzeń, chodzi o proste czynności, odrabianie lekcji, czytanie. W Holandii dom starców wysyła swoich pensjonariuszy do pracy do rodzin biednych, wielodzietnych i oni pomagają, czytają bajki. Biblioteka w Amsterdamie – czytanie na głos, dla dzieci emigrantów, aby uczyły się czystego języka. Zanim zmiany systemowe należy pomagać dzieciom już dziś przetrwać w tym systemie. W Polsce idea nie jest nowa, o partnerstwie edukacyjnym pisała Maria Mendel. Przykładem jest Społeczne Towarzystwo Oświatowe, gdzie idee Marii Medel pracują. Ja badałam biografie dzieci z liceum prestiżowego w Trójmieście. Uczniowie wskazywali na dorosłego, który pomógł im w ich ścieżce szkolnej nauczyciel z małej wioski dowożący na olimpiadę, organizujący we własnym domu spotkania przygotowujące do olimpiady – sprzymierzeniec, który własnym zaangażowaniem wbrew systemowi wspierał dzieci. Poszukiwani są chętni do włączenia się w ideę wspierania edukacji dzieci, szczególnie z biednych rodzin. Spotkanie na drodze takiego „mentora” może być dla tych dzieci często przełomem w życiu. Jak można taką ideę zrealizować? To pytanie do Państwa. Nie wiem czy apelować do dyrektorów szkół, którzy otworzyliby swoje przestrzenie na dorosłych, czy do organizacji międzyrządowych?

Po prezentacjach panelistów głos zabrał moderator sesji. Zgodził się ze stwierdzeniem, że każdy z nas może w takim przedsięwzięciu wziąć udział, należy tylko się zastanowić, w jaki sposób. Nie tylko emeryci, ale też studenci. Temu m.in. służy apel skierowany do każdego z uczestników Kongresu, umożliwiający wyrażenie swojej opinii oraz zaproponowanie rozwiązań. Przyznał, że spotkanie na drodze edukacyjnej autorytetu może okazać się kluczowe. Moje doświadczenia z rozmów z uczniami gimnazjum prestiżowego są takie, że bardzo dużo uczniów pobiera korepetycje uczęszczając do prestiżowych szkół. A co więc się dzieje w szkołach mniej prestiżowych? W kwestii testów i ich negatywnego wpływu na rozwój osobowości moderator przytoczył publikację amerykańskich ekonomistów „Ekonomia dziwactw”. Co robią w USA nauczyciele oceniani przez pryzmat wyników testów swoich uczniów? Oceniana jest różnica postępów pomiędzy początkiem a końcem roku szkolnego, zatem nauczyciele przy pierwszej ocenie zaniżają poziom, aby przy drugiej ocenie ta różnica ocen była duża – oszukują. Przyznał, że to do niczego dobrego nie prowadzi i należy zmienić ten system. Ale to efekt masowego systemu.

Następnie oddano głos słuchaczom. Dyskusja była bardzo żywa.

Pierwszy głos (Akademia Pomorska, młody emeryt, doktor filozofii politycznej) dotyczył tego, że po okresie cywilizacji luzu (począwszy od czasu „dzieci kwiatów”) mamy obecnie do czynienia z epoką strachu. Próbował wyjaśnić otaczającą nas rzeczywistość przez pryzmat strachu – przed atakami terrorystycznymi, epidemiami itd.

Drugi głos podjął problem relacji: nauczyciel-uczeń. Nad tym musimy popracować, bowiem następuje kryzys autorytetu nauczyciela. W szkołach mamy tylko informację o prawach uczniów, mało się mówi o ich obowiązkach. Nie wolno mówić o prawach równocześnie nie mówiąc o obowiązkach. Musimy zrobić wszystko, aby te relacje nauczyciel-uczeń się zmieniły. Wówczas zmieni się rezultat uczenia.

Trzeci głos z sali (W. Szczepański, pracownik szkoły zawodowej) dotyczył szkolnictwa zawodowego. Zaakcentowano trudności współpracy szkół z pracodawcami. Pracodawcy (głównie producenci) muszą wejść do szkół. Co przeszkadza? Pracodawcy przekazują maszyny (jako darowizny), ale muszą być zmiany w sferze podatków (kiedyś można było odpisać te darowizny od podatku CIT, warto do tego powrócić).Owszem kryzys, ale nie możemy połowicznie uczyć. Kraje OECD zwiększyły wydatki na oświatę, w Polsce poziom wydatków jest bardzo niski. Należy ponadto inwestować w dobre szkoły zawodowe i dobrą kadrę, bo nie stać nas na mnogość miernych szkół zawodowych. Ulgi dla pracodawców fundujących stypendia itd. Rozmowy o szkolnictwie zawodowym są głównie bardzo ogólne, mało mówi się na takich spotkaniach o konkretach. Dlatego zabierający głos przygotował szczegółowe propozycje i rekomendacje, które zostały w tej sprawie złożone na ręce moderatora sesji. Podjęto również problem niepełnosprawnych w regionie, których sytuacja jest tragiczna. Tymi osobami trzeba się naprawdę zająć. Mowa zarówno o szkolnictwie jak i rynku pracy.

Odniósł się do wypowiedzi prof. Szkudlarek, który przypomniał, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej opracowało 2-3 lata temu 253 krajowe standardy kwalifikacji zawodowych. Opracowali to pracodawcy (1200 MSP). Przygotowano moduły plus pakiety dla uczniów i nauczycieli. Do 2010 r. należy przygotować krajowe ramy kwalifikacji zawodowych, które mają być spójne z europejskimi ramami. Praca w Ministerstwie Edukacji będzie dotyczyła wyodrębnienia z zawodów kwalifikacji – jest to projekt systemowy. Pewne zawody to twory „martwe”, które trzeba już pominąć. Kwalifikacje składają się z tych samych często modułów, więc trzeba to tak przygotować, aby nie uczyć tego samego dwa razy. Podejście od strony zawodów przechodzi już do przeszłości w świetle dynamicznie zmieniającego się rynku pracy, na którym istotne są kwalifikacje, kompetencje, a nie zawody.

Czwarty głos z sali (U. Krzyżykowska, Centrum Edukacji Nauczycieli w Gdańsku) dotyczył autorytetu nauczycieli – jeśli nauczyciel sam sobie nie wyrobi autorytetu to nikt za niego tego nie zrobi. Albo autorytet zdobywa się samodzielnie albo nigdy. Ponadto nauczyciel nie jest przygotowany ze strony wychowawczej. Brakuje w szkole ćwiczeń, początkujący nauczyciel szybko rezygnuje po kilku porażkach. Ma misję do spełnienia, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Pytając o autorytety mało się wymienia nauczycieli.

Piąty głos z sali zabrał T. Snarski, Gazeta Uniwersytecka. Odniósł się do wypowiedzi prelegentów. Dotychczas mowa jest głównie o pewnych zyskach z edukacji – nabywanie umiejętności – czytania, pisania itd., ale odbiega się od tematu spotkania, czyli „prawdziwych wartości edukacji” Wg wypowiadającego się istnieją 3 główne wartości edukacji znane już w starożytności: wiedza, wychowanie i kultura. Musimy uczyć się syntetycznego przekazywania myśli – wiedzieć, o czym mówimy, jak i do kogo. Musimy też uczyć się bycia człowiekiem – mamy ogromny proces socjalizacji do przejścia. Ponadto w szkołach należy uczyć kultury, sztuki na zajęciach takich jak zajęcia plastyczne, muzyczne.

Kolejny głos zabrał M. Byczkowski, Kaszubski Uniwersytet Ludowy, odnosząc się do Kongresu – RAZEM wobec kryzysu. Ratunkiem dla nas wobec kryzysu jest edukacja społeczna, obywatelska, na wszystkich etapach wiekowych i w różnych formach, też pozaszkolnych. Na wsi nadal są ogromne potrzeby także ze strony dzieci jak i dorosłych, którzy chcieliby się kształcić. Nadal zbyt mało jest priorytetów w funduszach unijnych, które dotyczyłyby edukacji dorosłych, z czym zgodziła się panelistka, pani Siwak. Na każdej wsi jest grupa, która chciałaby się kształcić. Przyszły Kongres powinien dotyczyć edukacji społecznej i edukacji dorosłych.

Kolejny głos (Malbork) dotyczył realizowanego w Malborku projektu kształcenia zawodowego. Wnioski z tego projektu nie napawają optymizmem – młodzież chce się szkolić zawodowo, ale nie ma motywacji do szkolenia zawodowego – brak pracy z jednej strony i nieadekwatność programów z drugiej. Prawdziwe wartości edukacji, takie jak umiejętność uczenia się, praca w grupach, nie są wpajane w edukacji formalnej. Edukacja pozaformalna na gruncie partnerstwa różnych instytucji jest ogromnym wyzwaniem, które czeka na odkrycie. W Malborku taka współpraca się rozwija. W szkołach zawodowych uczy się głównie trudna młodzież, u której należy wzmacniać poczucie własnej wartości – kształcić ich umiejętności społeczne w czasie warsztatów, wyjazdów.

Kolejny głos postulował, aby połączyć debaty o wartościach edukacji z debatami nad rynkiem pracy, gdyż są to sfery nierozerwalnie ze sobą związane. To rynek pracy weryfikuje przydatność tego, czego się dana osoba w szkole nauczyła. Drugim czynnikiem weryfikującym są losy absolwentów. Dlatego bardzo ważne jest badanie losów absolwentów. Niestety w ogóle w Polsce takie badania nie są prowadzone. Należy nauczać, jak przetrwać w życiu, a nie – jak się tego życia bać.

Kolejny głos z sali należał do pełnomocnika Rektora UG ds. Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Należy wykorzystać słuchaczy tej placówki i włączyć ich w inicjatywę dorosłych wyrównujących szanse edukacyjne dzieci (apel). Można wykorzystać do tego fundusze unijne, pisząc dobry wniosek.

Następny głos (T. Zalewski, UG) z sali także dotyczył promowania edukacji na Uniwersytecie Trzeciego Wieku oraz edukacji nieformalnej. UG i PG organizują liczne wykłady popularnonaukowe, w Trójmieście odbywa się także Bałtycki Festiwal Nauki i – w tym roku już po raz X – Piknik Naukowy Gdyni. Takie inicjatywy to ważne narzędzie edukowania w sposób nieformalny.

Kolejny głos zabrała przedstawicielka Stowarzyszenia „Talent” Marta Kwaśnik, która wyraziła poparcie dla szerzenia edukacji nieformalnej w organizacjach pozarządowych. Stowarzyszenie wyszukuje talenty matematyczne i informatyczne na Pomorzu.

Kolejny głos zabrał przedstawiciel prywatnej Szkoły Morskiej w Gdyni, który ubolewał nad tym, że jako przedsiębiorca (szkoła to spółka z o.o.) ma niewielkie szanse na zdobycie dofinansowania unijnego; dyskryminowanie nie wynika z prawa unijnego. Jako ojciec przyznał, że w szkole powinno następować wyrównywanie szans edukacyjnych, bo potem w życiu dorosłym prowadzi się walkę o przetrwanie, zatem umiejętności trzeba zdobywać w dzieciństwie. Rodzic wysyła dziecko do dobrej szkoły podstawowej, a potem do dobrego gimnazjum, na zakończenie którego dziecko zdaje testy. Dziecko ma tak zdać testy, aby się dostać do dobrego liceum, aby potem się dostać na dobrą uczelnie. Ale która uczelnia jest dobra? Jaki jest miernik? Warto wykorzystać model duński – państwo dba o wysoką jakość szkół na wszystkich poziomach edukacji, zatem rodzic nie musi się o to martwić. Odpowiedź na pytanie, czy kształcenie w danym kierunku jest dobre dla danego kraju, powinno być miernikiem egzystencji szkoły, uczelni. To my wyrównujemy szanse naszych dzieci. Dzieciństwo i młodość – tylko na tych etapach można to uczynić, bo potem jest już walka o pracę.

Kolejny głos zabrał nauczyciel (Z. Mańkowski), który zapytał, czym jest dobra szkoła? To bardzo subiektywna ocena. Nie uzgodnimy wartości uniwersalnej, która będzie generowała działania edukacyjne. Rzeczywistość się rozdrabnia, jest wiele problemów. Edukacja próbuje odpowiedzieć na każde z tych problemów. Pedagogika administracyjna będzie zadawała kolejne standardy, pułapy. Nauczyciel będzie uczył do standardów – a to ślepa ulica. To administracja kieruje uczeniem. Potem będą następne dyrektywy, które będą musiały być wdrażane. W tym wszystkim jest dyktatura liczby. Dyktatura liczby przekłada się na dyktaturę testów, co się przenosi na rzeczywistość szkoły na każdym poziomie edukacji. Ta matematyzacja w najgorszym znaczeniu generuje życie szkoły. Dlatego absolwent nie jest w stanie nauczyć się tych prawdziwych wartości. Jest taki nadmiar badań i wytycznych, że będziemy je tylko odczytywać. A nauczyciel nie ma czasu, musi się zająć uczniem.

Kolejny głos zabrała pani dyrektor szkoły wiejskiej. Pomysł pomocy dorosłych w wyrównywaniu szans dzieci jest świetny (nawiązanie do apelu). Ale wielką bolączką szkoły jest jej funkcja opiekuńcza, której tak naprawdę szkoła nie spełnia. Te dzieci, które powinny z takiej pomocy, wsparcia skorzystać, są to dzieci, które powinny skorzystać również z pomocy socjalnej i sądowej. Nasz system sądowy, jeśli chodzi o pomoc dziecku i rodzinie jest fatalny. Współpraca między szkołą a sądem jest żadna, między szkołą a policją jest żadna. Aby pomóc tym dzieciom musimy im pomóc nie tylko w szkole, ale i w rodzinie. Szczególnie na wsi. To nie jest margines. A propos testów, co dotyczy szkół ogólnokształcących, likwiduje się znaczenie świadectwa maturalnego przy przyjmowaniu na studia. To się już wydarzyło – „wylano dziecko z kąpielą”. Zatem dzieci uczą się tylko tych przedmiotów, które zdają na testach maturalnych, reszta przedmiotów jest zaliczana na ocenę dopuszczającą. Kiedyś system zakładał, że świadectwo miało znaczenie, średnia ocen była ważna. Dziś to nie ma znaczenia. Szkoła ogólnokształcąca tych ogólnych przedmiotów nie kształci.

Przedostatni głos z sali zabrał nauczyciel (M. Kościowska) szkoły pomaturalnej, który wyraził ubolewanie nad rozdarciem nauczyciela pomiędzy nauczaniem do testów, wg klucza a nauczaniem tego, co uzna za stosowne. Uczenie do testów zabija i radość uczenia w nauczycielach i chęci do nauki w uczniach. Czemu rodzice buntują się przeciw wcześniejszej edukacji dzieci? Bo zdają sobie sprawę z liczby obowiązków związanych z nauką tych dzieci. 3-4 godziny dziennie potrzebuje uczeń, aby mieć oceny „czwórkowe”, nawet nie „piątkowe”. Te dzieci są ogromnie obciążone wiedzą, którą mają opanować od najwcześniejszych lat. Nauczyciele douczają się nocami. W ten sposób eliminuje się dzieci z rodzin, które same nie są wyedukowane, bo wiadomo, że te dzieci się nie nauczą, już na samym początku edukacji będą mieć problemy. Co to znaczy dobra szkoła? To uczniowie decydują o poziomie szkoły, przykro to mówić. Dorośli nie. Praca nauczyciela powinna być skierowana na wychowanie, bo kształci się egoistów nie przystosowanych do społecznego życia. Jak oni mają znaleźć potem pracę?

Ostatni głos z sali zabrała autorka sprawozdania :-), która wyraziła opinię, że oczywiście – uczenie pod test zabija, ale na zmiany musimy jeszcze długo czekać. To co nauczyciele mogą zrobić dziś to przejąć inicjatywę, nie biernie poddawać się systemowi. Każdy z nich na lekcję ma przeznaczonych 45 minut. To, co z tym czasem zrobi, pozostaje w ich wyłącznej gestii, bez względu na system, finanse i testy. Znane są przykłady dobrych praktyk na Pomorzu, gdzie dzieci uczy się „ciekawości świata” i mimo sprawdzenia wiedzy poprzez test te dzieci nie zatracają zdolności. Wszystko zależy od nauczyciela. Tu ukłon w stronę pani Barbary Wójcik obecnej na sesji edukacyjnej, która mówiła na sesji plenarnej otwierającej Kongres o poczuciu własnej wartości i o tym, że nauczyciele powinni w sobie to poczucie własnej wartości budować, aby potem byli w pełni zdolni do przekazywania wiedzy. Testy to sprawa wtórna. Wiedza jest wtłaczana w naturalny sposób. Nauczyciel ma największą władzę, on musi potrafić, umieć tę wiedzę przekazać.

Po głosach z Sali głos zabrał komentator dyskusji – Prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek, który za kluczowe problemy dla edukacji uznał:

  • brak spójnego modelu kształcenia na wszystkich etapach edukacji – do tego musimy zmierzać
  • budowanie więzi, czego przykładem jest klaster szkół wyższych – tak szybko czy tak późno?
  • świadomość zmian społecznych – jak z ilości przejść w jakość?
  • dyktat cyfr czy kształcenie umiejętności?
  • niezrozumienie procesów edukacyjnych ze strony rodziców jako ważnych aktorów sceny szkolnej

Anna Hildebrandt

Na górę
Close